Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/143

Ta strona została skorygowana.

Après moi le déluge!
Artysta téż, pisząc, nie ma na celu zapewnienia sobie imienia i sławy: — idzie za powołaniem, tworzy, bo musi, — a co potém? to go już nie obchodzi.
Takie téż tylko dzieło, które powstało z téj konieczności, istotnie dobrém jest i ma warunki życia.
Gdy człowiek nie jest zmuszony tworzyć, ale sam się zmusza do tego — na nic się to nie zdało.
Furya w pomyśle konieczna, gdy w wykonaniu ją kiełznać potrzeba.
Spotyka się téż po świecie artystów, którzy nie byli stworzeni, aby zostać artystami. Nieszczęśliwe istoty, dźwigają wzięte brzemię i stękają.
Napatrzyli się na mistrzów, i zdawało im się, że i oniby mogli być takimi. Najmniéj uzdolnionym wszystko się wydaje łatwém... I chleb i sława, łatwo i prędko... bez wielkiego trudu — rzecz ponętna... Więc do dzieła... Dopieroż poczyna się nowicyat ciężki, a jeśli człek habitu nie zrzuca, całe życie wojny ze światem, narzekań, goryczy, zawodów!
Nabywszy czasem pewnéj łatwości wykonania, ograniczają się na najtrywialniejszém, ale zręczném, nie mogąc dobić się stanowiska żadnego — karmią się, plując na ludzi. Wprędce bardzo popadają w manierę, ręka im chodzi bez myśli, kształty powracają ciągle też same, zapas typów się nie powiększa, bo natury podpatrywać nie chcą, i tak nieznacznie z pseudo-artystów stają się rzemieślnikami.
Położenie najnieszczęśliwsze i wymagania wielkie, zdolności małe, ochoty do pracy niéma; — cała pociecha, że się z goryczą wyśmiewa mistrzów i słowami już tylko swojéj wyższości dowodzi — ale głupi świat nie wart tego geniuszu!