Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/151

Ta strona została skorygowana.
J. I. KRASZEWSKI.

WSPOMNIENIA I FANTAZYE.

(Ciąg dalszy).

Tłumy biedaków, które tu były napłynęły, zwolna się przerzedzając — musiały w końcu całkiem porzucić Drezno. Pozostawali tylko ludzie bardzo zamożni, nie z musu, ale z dobréj woli, szukający tu odpoczynku, wytchnienia, rozrywek lub ciszy i samotności, jak margrabia Wielopolski. Patrzyliśmy na to, jak co rok liczba przebywających w Dreznie Polaków zmniejszała się, aż doszła do cyfry, która nie przechodzi dziesiątków.
Smutném dopiero doświadczeniem odsłoniły się oczy. Przekonali się wszyscy, iż nigdy nas tu nie widziano mile, a kwalifikacya Polaka była i jest raczéj odstręczającą, niż przyciągającą...
Prawda, że w ciągu tego samego czasu i innych cudzoziemców napływ do Drezna niezmiernie się zmniejszył, a z ubytkiem gości wewnętrzne stosunki miasta się zmieniły.
Nałożone na cudzoziemców opłaty, podatki,