Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/162

Ta strona została skorygowana.

stanąć obok najpierwszych mistrzów ten, który na małym kamyku, z taką czystością linij wyrzeźbił „Ucztę Bogów?“ Nie jedna figurynka maleńka warta jest więcéj, niż ogromna bryła, w któréj niéma życia.
Jak w naturze in minimis są najgodniejsze podziwu cuda, tak w dziełach ducha ludzkiego nie mierzy się geniusz metrami. Wszystkiém jest życie, jakie wlał w swój twór artysta, harmonia całości, logika kształtów, to coś niewysłowionego, co odróżnia jąkanie od pieśni.
Ale człowiek jest człowiekiem, chociażby był artystą, i nie jednemu się zdaje, że olbrzymiemi rozmiarami dowiedzie geniuszu, gdy inny w mikroskopijnych szukać będzie oryginalności...
Pod nogami mojemi codzień jeszcze spotykam tych kilka rodzajów roślin, które mają tu stare prawo obywatelstwa i zasiewają się wszędzie. Są to najpospolitsze w świecie chwasty: ale z nich każdy, wzięty pod ścisły rozbiór kształtów, ma jakąś stronę wdzięczną, coś w sobie charakterystycznego. Nikomu natura nie poskąpiła piętna właściwego, które w chwili najwyższéj swéj potęgi, zawsze pewnego rodzaju piękno ma w sobie... Rośliny najpoczwarniejsze nawet dałyby artyście często najoryginalniejsze motywa, gdyby umiał tylko wydobyć je i pochwycić...
To, co ludzie z tych zasobów zużytkowali, jest maluczką cząstką ogromu zaniedbanych i marnujących się kombinacyj. Nieśmiałe próby nowatorstwa, które się kiedy niekiedy czynią — nie mają powodzenia. Nie jest téż epoka nasza dobą twórczości, ale rozbioru i porządkowania.
W czasach, które ani cząstki dzisiejszego wykształcenia nie miały, człowiek obdarzony był jakąś rzutkością i odwagą — mógł i umiał tworzyć. Dziś są wszystkie warunki dogodne... ale sił i ochoty niéma...
Żyjemy łupinami poprzedników...