Cóż dopiero, gdy idzie o człowieka, istotę nieskończenie rozmaitą w objawach swych, w odcieniach, którym charakter nadaje wartość najrozmaitszą!... Cobyśmy powiedzieli o rzeźbiarzu, któryby tę samę siłę chciał obrócić do wymodelowania wosku, co do rzezania dyamentu? Prawo karne w ten sam sposób zastosowuje się do ludzi.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Marzą dziś ludzie, głębiéj niesięgający w znaczenie języków — o jakiéjś mowie powszechnéj, któréj zaprowadzenie byłoby wprost świętokradztwem i ludzkość w przeciągu krótkiego czasu musiałoby ogłupić. Każdy język ma odcienie właściwe do wyrażania stron i aspektów myśli, jakich inne nie posiadają. Obok wspólnych, są własności wyłączne każdéj mowy, a rozmaitość ich nie jest dziełem obojętném przypadku, ani rzeczą do przezwyciężenia; — jest ona opatrznościowo stworzoną, bo jest potrzebą i koniecznością rozwoju ludzkości normalnego, w różnych kierunkach.
Ludzie pomiędzy sobą potrzebują się porozumiewać, ale środki te porozumienia się nie są tak trudne, aby je bałamutną mową powszechną, bez barwy i charakteru, potrzeba było zastępować.
Mowa ta uniwersalna naprzód jest niemożliwą, bo i onaby się natychmiast na dyalekty miejscowe przeistaczać zaczęła; powtóre, byłaby tylko zawsze narzędziem potrzeb najpowszedniejszych życia cielesnego — nic więcéj.
Potrzebom ducha rozwiniętego starczyćby nie mogła, aniby się nawet o to kusiła.
Na Wschodzie, jak wiadomo, wytworzyła się samorzutnie taka mowa franków; ale czegoż ona warta? i czy się nawet do języków zaliczyć może? Jeden podróżny z XVI-go w., w opisie swéj wędrówki na Wschód (połacinie) daje taką mowę ogólno-słowiańską (rozmowę), za pomocą któréj, według niego, w krajach sąsiednich Turcyi rozmówić się i zrozumiéć można.
Są to łataniny z konieczności tylko posługujące i używane; nadto im się czci wyrządza, dając im miano języków.