Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/36

Ta strona została skorygowana.

umyśle, potrącało o jakąś strunę śpiącą, i rodziło cały szereg niedojrzałych, kiełkujących myśli.
Mówiłem już gdzieś o tém, jak na strychu w Akademii przypadkiem znalazłem, przez profesora Zergtellera, ówczesnego bibliotekarza, wyrzucone stare i poodzierane, zdefektowane książki. Z niesłychaną ciekawością rzuciłem się na nie, uderzyło do nich serce przeczuciem bibliofila. Nie wiele mogłem z nich korzystać i zrozumiéć... Pamiętam Zielnik nie wielkiego formatu po polsku, w którym drzeworyt wyobrażający... to, co pozostaje po strawieniu pokarmów — niezmierny śmiech wzbudził... Były tam i jakieś