dywać zręczności. Do matematyki najmniejszego nie miałem pociągu, i ta mi przychodziła z trudnością. Właściwością umysłu, a raczéj może wadą początkowego wychowania, skutkiem tego, że mi na pamięć mało zadawano, miałem już naówczas trudność wyuczenia się kilkudziesięciu wierszy.
Daty, nazwiska, fakta, wszystko z czém myśl może swobodnie się obchodzić, klasyfikować, porządkować, zużytkowywać jak się jéj podoba, zapamiętać mogłem łatwo i dobrze; ale mechaniczne zapamiętanie kilkunastu wierszy nawet, było i jest dla mnie zadaniem prawie nie do rozwiązania. Niezliczoną ilość razy potrzebuję powtarzać, nim się czego dosłownie nauczę, i najczęściéj potém, gdy zdaje się, że już umiem, okazuje się, żem zapomniał. W szkołach późniéj było to dla mnie nadzwyczajném utrudnieniem, ale przemódz się nie mogłem i nie mogę.
Kilka modlitewek i kilka piosenek pozostało z dawnych czasów; z późniéjszych prawie nic.
Pomimo to rzecz raz przeczytaną, choćby przed trzydziestu laty, poznam natychmiast, nie jest mi już obcą. Z własnych pism moich bardzo wiele pozapominałem, tak, że potrzebuję wziąć je w rękę, aby wejść na drogę, która późniéj już się zarysowuje...
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Piérwsze lata dzieciństwa i młodości zbiegły w tym zakącie Podlasia i części dawnego województwa brzesko-litewskiego, która może do najzapadlejszych, najmniéj znanych, nęcących należała, pomiędzy Białą, Włodawą, Brześciem i Prużaną... Poezyi nikt tu nie szukał, chociaż znalazłaby się może; wspomnień téż, z wyjątkiem Kodnia Sapieżyńskiego, Różanki Pacowskiéj, Białéj Radziwiłłowskiéj, sławnych obwarzankami Czarnewczyc także Radziwiłłowskich i Siehnowicz Kościuszkowskich, bardzo mało.