W ogóle nie na wiele się to zdało „Historyi Wilna,“ ale dla mnie było nauczającém bardzo.
Gdy przyszło potém de drukowania „Historyi Wilna,“ miałem też niemałe trudności, bo kilkotomowego dzieła z tablicami i portretami, z początku żaden nakładca podjąć się nie chciał. Zawadzcy nareszcie wzięli je pod swoję opiekę — i u nich się drukowała „Historya,“ którąby dziś z gruntu przerobić należało. Ale — nie pora...
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Dłuższy czas przebyłem późniéj na Polesiu wołyńskiém w téj Ossowéj, niegdyś Felińskiego, potém Józefa Stachowskiego, przyjaciela ojca mojego, którą opisałem we „Wspomnieniach Polesia i Wołynia.“
I tu miałem szczęście szczególne trafić na piękną bardzo bibliotekę p. Antoniego Urbanowskiego, obfitującą naówczas w bardzo wiele starych i rzadkich książek polskich, które mi służyły do najróżnorodniejszych studyów przeszłości naszéj.
Tak, było to w istocie szczęściem dla mnie, gdyż zbiór ten był mi otwarty, a właściciel nietylko pozwalał z niego korzystać, ale się niezmiernie cieszył, że był ktoś, co to oceniał.
Pan Antoni Urbanowski zajmował się tylko bibliografią, cieszył się swemi osobliwostkami, pięknemi wydaniami, i zapisywał chętnie na historyi literatury Bentkowskiego — co z dzieł w niéj wymienionych posiadał...
Dosyć obfity był tu dział broszur i poezyj z w. XVI-go i XVII-go. Znalazłem tu Albertusów, kilka dramatów, wiele poezyjek ulotnych, osobno odbijanych. Przepisywałem niektóre z nich całe i drukowałem (u Orgelbranda).
Gdybym w téj porze życia nie spotkał się z biblioteką horodecką, niéma wątpliwości, że musiałbym był na wsi, pozbawiony źródeł pomocniczych, zaprzestać wszelkiego badania... Być może, iż z tych notat, wyciągów i studyów korzyści