piérwszego, tak, iż tylko się przypominało, że coś było do zapamiętania — ale co??
Nie pochwalę się snami proroczemi, jam ich nigdy nie miéwał.
Sny prawie zawsze są w jakimś związku i następstwem dnia poprzedzającego, wrażeń, stanu zdrowia, myśli, trosk i t. p.
Nie zawsze sobie można zdać sprawę z tego, co sen sprowadza, co jest jego nasionkiem. Może się w nim odzywać dzień dawniejszy, brzmienie jakieś zapomniane...
Dziwaczniejszém daleko, a dla mnie niewytłumaczoném zjawiskiem bywały w życiu przeczucia — fenomena niezaprzeczone, stwierdzone latami postrzeżeń bacznych. W pewnych stanach — roznerwowania czy podrażnienia — przypada to jasnowidzenie, przeczuwanie osób i wypadków...
Nagle zjawia się coś przed oczyma niespodzianego, o czém się nie myślało wcale, — narzuca się... obwija, wpija, dokucza... próżnoby było odpędzać.
Jest to jakaś emanacya... nie wiém jak nazwać osoby, przedmioty... która poprzedza zjawienie się rzeczywiste.
Bardzo wiele razy trafiało mi się przeczuć w ten sposób list, wiadomość, lub przybycie niespodziane osoby nieoczekiwanéj.
Dodać jednak muszę, że się to nie zawsze zdarza, a w normalnym stanie zdrowia i ducha nigdy. Pewne natężenie nerwów potrzebne jest do tego przeczucia rzeczy odległych...
Niewłaściwie téż nazywaćby to było jasnowidzeniem. Widzenie wcale nie jest jasne — przeciwnie mgliste, mętne, i dopiéro ocenić je umiemy, gdy się okaże poprzednikiem — faktu.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/81
Ta strona została skorygowana.