może trwać długo: żyją zapasem swoim albo cudzym; ale jak w naczyniu, z któregoby wodę brał a nie dolewał nic, nakoniec zabrakłoby wody, tak i człowiekowi w ostatku niestałoby zapasu. Wreszcie próżniak zawsze koniec końcem zasługuje na pogardę ludzi, i żeby był najbogatszy, gdy nic nie robi, nic znaczyć nie będzie.
Ten, co nie pracuje, może się przechadzać z założonemi rękami, ale jeżeli jest ubogim, jutro nie będzie miał co jeść; jeśli bogatym, to mu życie zbrzydnie i on ludziom stanie się wstrętliwym. Każdy woli być pewnym, że jutro będzie miał co jeść, niż dziś przespać, a nazajutrz mrzeć głodem. Oczywiście lepiéj się zmęczyć robotą, niż cierpieć bez jedzenia. W dodatku próżniak choć sobie dogodzi na chwilkę, ale mu ani sen, ani odpoczynek, ani hulanka nie dadzą pokoju w sercu i duszy: sumienie go musi gryźć, a ludzka praca wstyd mu będzie robiła.
Gdyby na całym świecie nagle wszelaka praca ustała, łatwo pojmiecie, że bardzo prędko przyszedłby głód i nędza powszechna, i ludzie by wymrzeć musieli. Zabrakłoby zaraz zboża, mąki, chleba świeżego mięsa, jarzyny, boby rolnik, młynarz, piekarz, rzeźnik, ogrodnik odpoczywali.
Odzież, obuwie, wszystkoby się w końcu porozpadało i podarło, nowego nie byłoby zkąd wziąć, ani z czego, ani komu zrobić; ludzie by zdziczeli jak zwierzęta i pozdychali z nędzy. Pola, majątki, domy, pieniądze bogatych na nicby im się nie zdały, bo za gotowy grosz nie byłoby co kupować; grunta nie rodziłyby, sady zdziczały, łąki chwastem porosły, a jakby się nikt niczego nie tknął, na stosach złota z głodu marliby wszyscy. Bez pracy i roboty niema nic. Dzikie owoce, grzyby, jagody nie na długoby starczy-