U Słowian już widzimy rzeźbę użytą do ozdoby świątyń, posągi z drzewa i kamienia malowane w różne barwy: sztuka więc ta obcą nam zawczasu nie była. Lecz z zabytków mogilnych przekonywamy się, że jak w całéj Europie tak u nas, zaledwie słaba myśl jakaś przez niezgrabne rysy niewprawnéj ręki, przebić się mogła.
Mieliśmy wszakże i lepsze posążki, które handel z Rzymu i Etruryi przynosił, a w bronzowych odlewach jest przebijające się uczucie piękna, harmonii linij i wdzięku ozdób porządnie ułożonych. Niema więc wątpliwości, że gdy przyszło ozdobić nowe świątynie, znaleźli się robotnicy ku temu, choć wiele dziel przywożono i z zagranicy.
Złupiona przez Czechów katedra gnieźnieńska zawierała krucyfixy złote, tablice z napisami ozdobne. Łańcuchy i manele z czasów Chrobrego, których tyle noszono, choć grube i proste, już były wyrobem artystycznym. Wiemy jeszcze o posągu Ś. Idziego ulanym ze złota i posłanym w ofierze do Francyi, o złotéj ręce danéj przez Bolesława Żelisławowi, i medalionie z wizerunkiem ojca, który król ten na sobie nosił.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Odczyty o cywilizacyi w Polsce.djvu/127
Ta strona została przepisana.