Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Odczyty o cywilizacyi w Polsce.djvu/23

Ta strona została przepisana.

w naszych téż czasach jakiż jest utwór, któryby z wieków nie brał po listku, z przeszłych pieśni po kwiecie i z popiołów się nie zrodził do życia?
Mówią stare kroniki o ludziach z dalekiego kraju, od brzegów Baltyku, których Grecy schwytali zbłąkanych i niosących gęśle w ręku, a idących w szeroki świat bezbronni z pieśnią tylko. Byli to Słowianie, którzy spytani o kraj swój, nazwali go krainą pokoju i pieśni. Szeroko téż do dziś dnia rozlega się i u nas po płaszczyznach i borach pieśń, ta pierwsza towarzyszka człowieka, to pierworodne dziecię jego boleści, pierwszy utwór jego piersi.
Ale długo, długo, chodzi po świecie co jeden wyśpiewał, nie pochwycona i nie spisana, prześladowana i tajona; pogardzona przez tych co już śpiewać nie mogą, leci pieśń, aż póki nierychło w téj bryle niepozornéj nie dostrzegą prawnuki kosztownego diamentu.
Zbiory naszych pieśni ludowych, które przekształciły, popsuły może lub wypełniły wieki, dają świadectwo o epoce z któréj powstały. Wogóle są one dwutwarzne, weselem tchnące, rzadziéj, częściéj tęsknotą; a to je różni od