dymioną chatę? Możemyż wymagać po nich cnót, których nie szczepim?
Nie obwiniajmy, bo wina jeśli nie na nas, cośmy wszystkiego w chwili uczynić nie mogli, to na dziadów i pradziadów naszych spadnie. Pod względem dobrego bytu wprawdzie wieśniak naszego kraju daleko stoi wyżej od biednego proletarjusza Irlandji i Francji nawet, wyżej też od niego stoi moralnie; umysłowie tylko nikt już od niego niżej stanąć nie może. Jegoż w tem wina? Lud, któren obwiniamy, jest przecie stokroć cnotliwszy od nas samych, jeśli weźmiemy w rachunek, że go nikt tej cnoty nie uczy, nikt nie wpaja, choć od niego wymagamy jej przecie.
Lud powiatu borysowskiego, wedle sposobu życia, dzieli autor na mieszkańców leśnej części i polistej: „Mieszkańcy strony południowej i zachodniej, lasami zarosłej, mającej spławne rzeki, do ciągania towarnego lasu zimą, do spławiania go latem nawykli; z tej pracy, nie wychodząc daleko od domów, otrzymują w znacznej części swoje zarobki. Każdy z porządnych włościan bywa tu zwykle opatrzony w niemałą liczbę zdrowych i dobrze utrzymanych koni, w znaczne trzody bydła, które po lasach się pasą. Domy mieszkalne i zabudowania gospodarskie niemal u wszystkich włościan zwykle brudno są utrzymane; dachy na nich porujnowane, pogniłe; parkany co jesień rozebrane i spalone, bo na postawienie nowych, drzewo ich nie wiele pracy, a nic zgoła pieniędzy nie kosztuje; każdy z nich najdalej o kilkaset kroków od lasu mieszka, a wspólnictwo własności leśnej do dziś dnia tak jest tu w używaniu, że włościanin w lesie obywatelskim bez żadnej uwagi na jego własność rąbie, psuje, co chce i gdzie mu się podoba, nie szukając na to żadnego pozwolenia; nakoniec przedaje na swój dochód drzewo, węgiel, smołę w przekonaniu, że to najprawniej czyni.“
Któż temu winien? jeśli nie właściciele, którzy nie starają się w lasach zaprowadzić porządku, choćby to może po wiekowym nałogu z trudnością przyszło?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.1.djvu/144
Ta strona została skorygowana.