bieleje habit braciszka, odzywa się gank wolny i bicie zegaru, oznajmującego ucieczkę czasu; wzdychasz mimowolnie myśląc, jak w wielu potrzebach duszy, okolicznościach, powołaniach, klasztor był koniecznym, jedynym przytułkiem; klasztor był potrzebą równie dla indywiduów, jak dla społeczności, równie dla przyszłości duchownej, jak dla teraźniejszości światowej.
A tymczasem, ileż to dziwnie fałszywych, złośliwych i pozornie wyrozumowanych wyrzucono argumentów przeciwko klasztorom, mnichom, lęgnącym się w murach zaciszy okropnościom moralnym i t. d. i t. d., począwszy od Voltaira, aż do Spiridiona, pani Sand!! Jacy bo to są ludzie, oni potrzebują koniecznie poniżyć to, co czcili, i oplwać, co wprzód szanowali.
Dla czego? dla tego, że to biedne ludziska, że nakrzyczawszy się do woli, zaraz poczuwają potrzebę rekacji, i znowu poklękną przed tem, co potępiali.
Dziwne stworzenie człowiek, a raczej biedne to stworzenie!
Kiedy się już tyle nakrzyczano przeciwko klasztorom, gdy i u nas przetłómaczono historją naturalną mnicha, a biskup Krasicki całe poemata drolatyczne poświęcał, obracając w śmieszność klasztory, teraz znowu przyszliśmy do poznania, do uczucia potrzeby tych świętych ustroni, tych zaciszy poświęconych nabożeństwu, pracy umysłowej, sztukom, wychowaniu młodzieży, staraniom około chorych, obłąkanych, wspomaganiu biednych i t. d.
Każda tego rodzaju instytucyja katolicka rozwinęła się tak, iż w jej ustawie widzisz wyraźnie palec Opatrzności. Każda odpowiadała potrzebie wieku, potrzebom kraju.
Na to nie potrzeba długich dowodów, dość przypomnieć, że zakony ś. Franciszka, ś. Ignacego Lojoli, ś. Dominika i inne, nastały w epokach, urodziły się w krajach, w których najużyteczniej działać mogły. Jedni nawracali pogan, drudzy uczyli sieroty, inni pilnowali chorych, inni pracowali nad naukami, inni walczyli
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.1.djvu/25
Ta strona została skorygowana.