ziom nietylko chudoby ale i życia; możebym na waszą służbą się udał. Ale że ja pod znakiem koronnym i tak towarzyszem zostaję, owej służby waszej nie potrzebuję“.
List ten dziwnie dumny świadczy o wyobrażeniach, jakie miano nawet na granicy wówczas o Kozakach zaporożskich.
Jaka była fizjonomja, jaki widok tych zaporożskich stepów głuchych, które długo na mapach dzikiem polem się zwały? domyśla się autor. Gdzieniegdzie przytuleni w zaroślach hajdamacy i hultaje, dalej w stepie zimownik kozacki, licho i do czasu sklecony, pół w ziemi, pół nad ziemią, kędyś do góry przyparty, a w trawach zielonych wielkie tabuny koni, a po granicach snujące się posty i straże Niżowców. Nigdzie drogi, prócz kilku starych, odwiecznych szlaków, któremi ciągnęły karawany po sól do Krymu, po rybę na Don i w Zaporoże, ze zbożem i towarem do Oczakowa. Droga główna zwała się u Polaków Czarnym szlakiem, niekoniecznie, jak chce pan Skalkowski, dla niebezpieczeństw podróży, ale też może dla samego koloru ziemi, czerniejącej wpośród zielonego stepu. Zwano ją także szpakowym traktem, od imienia atamana przewodnika karawan kozackich, później ajdamaki, Szpaka (około 1733 roku).
Na karcie Zanoniego napisano po turecku: Kerwan-Joli, karawan droga, po polsku droga niedojrzana. Ciągnęła się ona głębokiemi parowy, brzegiem rzeczki Bałkami, aż do przewozu na Dnieprze Nikity.
Drugi trakt był Murawski z Mało-Rossji przez wschodni step zaporożski do Końskich Wód i na krymskie już ziemie idący. Zimowniki kozackie w stepie, stanowiły dla czumaków stacje spoczynku i były razem szynkami, gospodami. Karawany więc szły bezpiecznie tutaj, przez samych osłaniane Kozaków od napaści i grabieży. Za Dniepr przechodząc czumak, smarował koszulę w dziegciu, bojąc się dżumy, rusznicę gotował, dobywał z wozu piki, a na szyi wieszał human (ładownicę), w której był i bilet na swobodny przejazd. No-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.1.djvu/86
Ta strona została skorygowana.