czą! A jak ta przeszłość znajoma Zaporożu, jak pamiętna! jak każdy wzgórek nazwać umieją i kronikę jego opowiedzieć!!
Oto jeszcze, z kroniki ruskiej rękopisnej XVII wieku, kilka słów o wyprawach kozackich na stepy: „Wyruszyli przecież w te szerokie pustkowia i stepy, gdzie nie było jednej ścieżynki, ani śladu, jak na morzu, i wspomnieni rycerze dobrze znając przejścia, jak na wiadomych drogach, przy niebezpieczeństwie, aby nie byli gdzie od Tatar napadnięci, jeździli; miesiąc i więcej ognia nie znali, raz we dnie mizernego jadła, zacierki i suchara tłuczonego zjedli, koniom rżeć nie dając; jak dzikie zwierzęta po tarnach i trzcinach ukrywali się, z ostrożnością wielką w drogę się dalszą posuwając po krzakach i zjeżdżając do kupy.
„Na dzikim tym stepie, rozpoznawali drogę swoją dniem po słońcu, po mogiłach i wzgórzach, nocą po gwiazdach, wietrze, rzekach. A tak Tatarów wypatrzywszy, napadali na nich niespodzianie i małą garścią rozbijali wielkie ich gromady, zabranych w niewolę do Moskwy lub do Polski, gdzie zręczniej było, odsyłali, łaskę królewską przez to zasługując sobie.“
Kozacy musieli się niejako ztatarzyć, aby wyśledzać Tatarów, podchodzić ich i walczyć z nimi. Orężem może i znajomością rzemiosła wojennego przechodzili Kozacy Tatarów; odwaga, zuchwalstwo, równe były ze stron obu. Często Tatarzy niespodzianie wpadali na Zaporoże, i dla tego musiano w końcu największe zachowywać ostrożności, aby się nie dać napaść nagle. Korż opisuje, że na ten cel porobione były strażnice, reduty i osobne sygnały zwane figurami. Kozacy pikietowi ciągle poglądali z kurchanów, czy nie pokażą się gdzie Nogajcy, co często we 20 na daleko liczniejszą wrzaskliwie wpadając gromadę, razili ją więcej postrachem, niż orężem. Kozacy wjeżdżając na mogiły stepowe, mieli przykaz nie inaczej na nich pokazywać się, jak po jednemu, aby w ten sposób rozróżnić ich było można w stepie od Tatar.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.1.djvu/88
Ta strona została skorygowana.