Od jakże to dawna nauczyłeś się czekać na siebie?
Najjaśniejszy Panie, biegłem tu, gdym się dowiedział, żeś mi przybyć rozkazał, — tylko com spotkał pazia. Lecz winien jestem, bom nie czekał, — ukarz mnie.
Ciebie, mój najwierniejszy sługo!
Jestem wiernym, to prawda; wiernym jak pies, który da się zabić za swojego pana. Panie wywiódłeś mnie z nędznej chatki do swojego pałacu, — wdzięczność moja musi być dozgonną. Zepchnij mnie do więzienia, a i tam będę się modlił za ciebie.
Wierzę ci, kocham ciebie, jednego ciebie; — wierzę ci lepiej niż wszystkim, niż — (z cicha) niż żonie.
Królowa! To anioł dobroci!
Dość, nie powtarzaj tego, co ciągle słyszę. Aż nadto prawią jej pochwał. Nie masz-że co nowego do powiedzenia?
Cóżby było, o czembyś N. Panie nie wiedział?
Bóg wie! Dwór mój, jest to przepaść, na jej dnie mogą być żmije, których nie widzę. A cały dzień dzi-