twarco mów! (ciśnie go za gardło). Daj mi dowody. Widziałeś co, słyszałeś?!
Najjaśniejszy Panie! Chcesz-że mi moją wierność śmiercią nagrodzić? Za cóż ten gniew na mnie? Opowiem wszystko. Oddawna łapałem ich wejrzenia; dziś hrabia Gwido chory był na polowanie z tobą, lecz dość był zdrów, aby dzień cały na upale przepędzić pod oknami królowej.
Jest-że to dowód? Mów więcej.
Ich spojrzenia na siebie.
Cóż to za dowód znowu? Znasz-że ty, miłość czy nienawiść oczy zaiskrza. Powiedz mi, co teraz moje oczy mówią dla ciebie?
Śmierć czy życie z rąk twych Najjaśniejszy Panie, zawsze mi są dobrodziejstwem.
Miałeś dowody? oskarżasz ją, mów-że coś widział więcej. Czy połapałeś listy? czy podsłuchałeś rozmowy? czy widziałeś uściski? Mów! (Przemysław milczy). Nic! nic nie widziałeś i śmiesz oskarżać królowę?
Najjaśniejszy Panie, kazałeś mi mówić co myślę.
Na cóż o tem myślałeś?
Bom ci wierny królu.