ile napisano o architekturze Alhambry i murach cyklopów.
Ale wszystkiemu temu damy pokój, jedynie przez wzgląd na czytelników, przez ojcowską litość naszą nad niemi.
Otóż jesteśmy w Dubnie.
Dubno arcy-zacne miasto powiatowe, cały rok spokojne, żydami zasiane, z rynkiem znakomicie brudnym, z ratuszem ogromnym, i dla tego przez jedenaście miesięcy w roku pustym, z hauptwachem osadzonym topolami, z kilkuset domami zajezdnemi, z ulicą, która się zowie Szeroką, a jest wązką; drugą, która się zowie Panieńską, a jest — nie powiem jaka. Dubno ze starym swym zamkiem, przypominającym książąt Ostrogskich, Tatarów i kolbuszowską tranzakcję, Dubno było przed nami. Gdyśmy wjeżdżali, spało snem miast sprawiedliwych, gdzieniegdzie tylko w oknach domów zajezdnych dogorywały świeczki, oznajmiające podróżnym o niezajętych mieszkaniach. Na szarem niebie nocy czerniały dachy domów, wieże kościołów; w rynku bawiły się psy i koty, szumiały topole pod ratuszem, kołysały się majestatycznie znaki cyrulickie i szewskie.
Było po północy, a jednak gdy karjolka nasza zaturkotała w rynku, dwóch żydków przebudzonych ze snu, wybiegło zapraszać, abyśmy zajechali do zajezdnych domów, które protegowali. My jednak udaliśmy się dalej nająć już zapewniony nocleg, i zaledwie przybyli, padliśmy na łóżko i usnęli znużeni.
Nazajutrz, jak po wszystkich wołyńskich miasteczkach, co się niechybnie każdemu podróżnemu trafia, obiegli nas kupczyki cisnący się wszędy, szparami w ścianach, oknami, drzwiami, nie zaręczam nawet, czy który nie wsunął się kominem, żeby utargować dziesięć groszy. Jeden przynosił kawony baltskie, drugi zalecał zapałki fosforyczne, trzeci szuwaks doskonały, inny wspaniałe miotełki do sukien i t. d., i t. d., trzeba się prawie było bić z nimi, aby się ich pozbyć.
Wyjechaliśmy późno z Dubna zaopatrzeni w paxitos, wagstaff, kawony, siarniczki i tym podobne sprawunki,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/14
Ta strona została skorygowana.