nie się klęską także nie będzie, nie, myślicie? Król Jan Kazimierz nie zapomni o swojem królestwie, nie osieroci go tak, poddanych obowiązkiem dopomagać. Nie naglijcie o poddanie, abyśmy którzy dziś walczym za Boga, kraj i króla przeciw różnowiercom, potem za niegodnych świętego miejsca uznani nie byli, i z niego jak słuszna, wygnani! Gorszą dla nas klęską poddanie niż wojna, w której z pomocą Bożą, spodziewamy się jeszcze zwyciężyć.
Nazajutrz od śmigownic poległo trochę Szweda, nastąpił rozejm, a raczej chwilowe z obu stron wstrzymanie kroków nieprzyjacielskich.
Przed kilku dniami przyszedł był za pozwoleniem Millera do twierdzy, Aleksander Jaroszewski z Lubidzy, pod pretekstem wyprowadzenia żony, która się tu znajdowała, a w istocie oznajmując, że kwarciani srebro klasztorne zatopione w stawie łowiąc rybę znaleźli, bo wody spadły były znacznie. Srebro to chcieli oni odwieść, gdzieby im wskazano. Pan Jaroszewski nie mogąc tego otwarcie powiedzieć, bo miał towarzysza dodanego, rzucił zręcznie kartkę, nie mogąc na nią odebrać odpowiedzi. Tymczasem już się o srebrze dowiedział jenerał, kazał je sobie oddać kwarcianym i ztąd bierze nowy pochop nakłaniania do poddania się zakonników; udając łagodność, pod którą ukrywał się jad, wysłał szlachcica znakomitego człowieka, z propozycją, iżby się zakonnicy poddali, a on im srebro odda.
Śliczne były obietnice Szweda: że nie chce niszczyć i wywracać miejsca świętego, że własności nie ruszy, że srebro nawet powróci, że na dowódzcę twierdzy wyznaczy księcia Hesskiego katolika i łagodnego człowieka, i t. p. Przeor imieniem zgromadzenia odpowiedział:
— Iż pragną pozostać wierni królowi i swoje bezpieczeństwo sami upewnić. Oni tu na Jasnej-Górze panami są i pozostaną. Gdyby obca była załoga, liczni pobożni pielgrzymi niepokojeni, niedopuszczani by być mogli. A jeśliby do kapitulacji przychodziło, prosiliby
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/104
Ta strona została skorygowana.