nadsyłano różne zasiłki; Warszycki kasztelan krakowski, Paweł, stryjeczny brat jego, Krzysztof Żegocki rządca babimostski, Sebastjan Bogdański, Stefan Jackowski, pospieszyli ze zbożem, owcami i bydłem w pomoc zgłodniałym.
Zakonnicy modlili się, dziękując Bogu. Jemu tylko i Najświętszej Matce Jego, przypisując szczęśliwe ukończenie oblężenia, które widocznym było cudem. „Nie jest-li to cud, pisze Kordecki, aby siedmdziesięciu zakonników, wcale nie żołnierzy, pięciu szlachty z ludźmi w niewielkiej liczbie, sto sześćdziesiąt załogi pieszej, a w niej większa część wieśniaków, oparli się takiemu wojsku? Co dziwniejsza, wszyscy pojedyńczo obawiali się i drżeli, a jak skoro przyszło do głosowania, byli za oporem, i gotowi raczej na śmierć niż na oddanie różnowiercom miejsca świętego. Każdy uważał upartą obronę za zuchwalstwo niesłychane, bo cała prawie Polska była w ręku Szwedów, Kraków się poddał, a Częstochowa z kilkuset ludźmi trzymała.“
— Cóż to? czy tureckich posiłków oczekują ojcowie? — mówili niektórzy żartując. Kordecki silny był nie nadzieją posiłków żadnych, ale ufnością w Bogu.
Z ludzi, mówi Kordecki, nikt tyle do obrony miejsca nie przyłożył się, co Władysław IV, który jakby przeczuciem obwiódł je murami silnemi, kościół kraju strażnicę, zasłaniając od niewidomego naówczas nieprzyjaciela. Jan Kazimierz z żoną, dowiedziawszy się o oblężeniu, wielce się o Jasną-Górę troskali, ale posiłków dla przymierza Szweda z Ferdynandem III. w krajach austrjackich zbierać nie mogli. Później rozsiano wieść fałszywą, (były nawet drukowane opisy), iż się Częstochowa poddała. Dwaj tylko troskliwsi przybyli z posiłkami, ale w dziesięć dni po zdjęciu oblężenia, to jest: Krzysztof Żegocki gubernator Babimostu, i Stanisław Kulesza.
Miller widocznym odpędzony został cudem; wedle świadectwa niejakiego Grodzickiego, ukazała mu się groźna niewiasta rozkazując ustąpić. Przestraszony widzeniem, odszedł.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/112
Ta strona została skorygowana.