bierali chłopcy po ciemku, żyli z niemi kilka czasów, i te wybranki losu, stawały się ich żonami.
Lacedemończyk mógł mieć żon kilka: król Anaksandrides miał ich dwie; Ariston współczesny mu, trzy. Później i to nie wystarczało.
Starców zmuszano do odstąpienia żon swych młodszym i silniejszym. Mężowie pożyczali swe żony. Panujący mieli prawo do żon swych poddanych. Królowe tylko wyjęte były od tego handlu obrzydliwego, chociaż Alcybiades był publicznie ulubieńcem żony Agis’a.
Kobiety więc, były prawie wspólne w Sparcie. Nim się stała własnością męża, kobieta była wprzód własnością państwa, a państwu nie chodziło o to czy była czystą, byleby była płodną.
Instytucje usiłowały wyrobić w sercach kobiet uczucia silne i przeciwne ich naturalnemu usposobieniu. Zabraniano im noszenia błyskotek i strojów, jeżdżenia w wozach ozdobnych. Dziewczęta nago pokazywać się musiały na publicznych uroczystościach, aby tem łatwiej mężów znalazły, mówi król Charilaus. Ztąd charakter kobiet stawał się gwałtowny i dziki. Męztwo, które Lacedemonkom wmówić i narzucić chciano w miejsce innych przymiotów, czyli istotnie było ich przymiotem, wielce jest wątpliwe.
Kobieta w Sparcie dzieliła częto łoże przybysza obcego, nie śmiała jednak siąść z mężem do stołu. Na ucztach publicznych, na których bywały dzieci, kobiety znajdować się nie mogły. Skutkiem praw dziwnych, miasto podlegać mężom, panowały im żony w Sparcie. Plutarch dobrze to tłómaczy: Spartanie po większej części żołnierze, najczęściej od domu oddaleni, wracali czulsi dla żon, a te panując pod ich niebytność, rządów i po ich powrocie nie zrzekały się.
Władza rodzicielska równie była słabą, bo dziecię jak i niewiasta, najprzód były własnością państwa. Nowonarodzone, starsi pokolenia opatrywali, a jeśli się okazało silne, przechodziło na własność kraju; jeśli słabem było, zabijano je. Dziecię nie zawisło od ojca, ale od wszystkich. Jeśli zgromione przez kogo ze Spartan,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/132
Ta strona została skorygowana.