Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

— Ależ ja nic od niego nie chcę. Niech tylko przyjmie do familji. Toż mam dowody, że abusive i fortuitive, pradziad przemienił nazwisko, a pochodzimy z prawych kniaziów ruskich Holubów jak i on.
— Tak się to W. miłości zdaje, a jemu wcale na wywrót.
— Wszak mnie nie zna? — spytał nagle Cholupski.
— Zdaje się.
— Sam idę do niego. Gdzie stanął? prowadź mnie waść; jużciż nie zje.
Murdeljo stanął przerażony.
— Kniaziu kochany, na śmierć idziesz! — rzekł.
— Jakto? targnąłby się na mnie.
— Czekanem w łeb, to będzie powitanie.
— Waćpan szalejesz!
Wmięszała się kobieta. — Niech kniaź idzie i spróbuje, ale wziąć ludzi i mieć się na ostrożności.
Murdeljo ruszył ramionami, i wyszedł zwołać ludzi.
W kilka minut potem od gospody jednej ku drugiej ciągnął się szereg, w którego środku szedł Chołupski i Murdeljo. Przyszli do drzwi Abrahama, hajduk spytał o kniazia, i siwy nasz starzec dumny, pogodny jak zawsze, w swej prostej odzieży, wysunął się na próg powolnym krokiem.
Na widok jego, Cholupski zmierzywszy okiem postawę, spotkawszy wzrok, rad się był cofnąć. Wstyd już było, — zdjął czapkę i z wielką grzecznością rękę wyciągając, zbliżył się.
— Pozwólcie, szanowny kniaziu.
— Kogoż mam szczęście powitać, — przerwał Ostafi?
— Kniaź Konstanty Hołub.
— Kłamstwo! — krzyknął płomieniejąc stary, — kniaziów Hołubów krom mnie a syna, nie ma więcej!
Chołupski czapkę trzymając w ręku nie wiedział co począć.
— To trybunał rozsądzi, — rzekł, — ale tymczasem nie lepiejby nam z sobą pomówić na osobności, a spro-