Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/42

Ta strona została skorygowana.

Dzban czerwony z piwem, dwie szklanki, kilka misek polewanych, a przed Ostafim srebrna łyżka misternie wyrobiona, spadek lepszych czasów, całe nakrycie stanowiły. Inne dwie łyżki w kształcie konch, wytarte z pozłoty i zużyte, leżały przy siedzeniach Eufrozyny i Dymitra.
— Siadajcież! siadajcie! objad przygotowałam wyborny. Najprzód chołodziec litewski, bliny ruskie, a w ostatku pieczeń sarnia. Choć króla przyjmować.
To mówiąc zwinęła się dziewczyna i wyszła, stary siadł, ukroił chleba, przeżegnał się i spuścił głowę.
— Magdo! Magdo! — dał się słyszeć głos Eufrozyny, — podawaj chołodziec! — Za tym weszła stara kobieta wysoka i chuda, ale uśmiechniętej twarzy, niosąc w rękach ogromną misę głęboką chołodźcu.
— Jak się masz Magdo?! — zawołał stary.
— Czołem W. miłości, — odpowiedziała kobieta stawiając potrawę. — Witam was z drogi.
Stara i jedyna sługa Hołubów, która wychowała Eufrozynę i Dymitra, miała jak widać swoje prawo, bo stanęła za krzesłem młodego Hołuba i uśmiechając się dobrodusznie dodała:
— Jedźcież, a smakujcie, kniazięta moje, a potem podziękujecie starej Magdzie, bom się i raków postarała.
Drzwi się otworzyły i łysa głowa z brzuchem p. Wydżgi pokazała się w nich.
— Niech będzie pochwalony! Oj! do stu haków, a to objad! przyjdę później!
— Mości Wydżgo! zawołał porywając się Ostafi, — a chodźcież, a chodźcie-no! toć nie pogardzicie naszym biednym objadkiem. Chołodziec was prosi.
— Ba! do stu haków, ale bo to w objad wleźć.
— Pozwólcie choć podziękować za konia!
— Za co tam dziękować! za co dziękować! a dobrze się jeździło?
— Dobrze i pomyślnie, — odrzekł Ostafi. — Karuszek obrok je w stajni, nie chciałem go głodnego odprowadzić.