początkową wróżbą tknięty, czy lepszego miejsca szukając, z większą liczbą wojsk i dział położył się od wschodo-północy we wsi Częstochówce, zamierzając ztąd szturmować, gdzie sądził mury słabszemi i spodziewając się dachy gontowe zapalić łatwo. Zaledwie rozłożył się, sypnął gradem kul i bomb na mury i klasztor, bez wielkiej przecież szkody. Oblężeni szczęśliwi w celowaniu dział swoich, zadali znaczniejszą klęskę Szwedom, rozbijając jak klinami kolumny ich, kulami różnego kalibru i waląc ściany budowli, do których się byli przyparli.
Kordecki przywodzi tu śmierć żołnierza polaka, który od kuli ze śmigownicy poległ. Chciwiec ten, mówił już o łupach jakie odniosą z częstochowskiego skarbca, a gdy inni towarzysze zakrzyknęli nań jak na świętokradzcę, odparł: Nam, co ze Szwedem trzymamy, wszystko wolno. Gdy to mówił, kula klasztorna uderzyła go w głowę, i upadł trupem.
Tymczasem Miller w Częstochówce oparłszy się o szopy, i w nich wojsko rozłożywszy, wystawiony był na ogień klasztoru, niszczący swoją własność, ale razem nieprzyjaciół schronienie. Kordecki wiedział, że budowle kryte słomą i pełne siana łatwo zapalonemi być mogły, rzucił więc bomby na dachy, które rozgorzały rychło tak, że ludzi nie mało w budowach popaliło się, i broń złożona tam, na samych Szwedów wystrzałami obróciła się. Uciekający z szop padali od kul klasztornych. Miller wysłał znowu starostę bracławskiego Seweryna Kalińskiego, z namowami usilnemi, aby się poddano.
Ten poseł wynosił zręcznie wielką generała umiejętność wojskową, jego dowcip, rozsądek, ludzkość, łaskawość, wystawiał go jako jedynie zajętego zabezpieczeniem Polski od najazdów postronnych, dlaczego i niedaleką granic Szlązka Częstochowę, chciał koniecznie opanować. Dodawał: „poddajcie się, poddajcie, lepiej prędko kończąc zyskać łaskę, niż opierając się, na gniew zasłużyć. Rozjuszony, ogniem i mieczem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/83
Ta strona została skorygowana.