Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/87

Ta strona została skorygowana.

chego drzewa padając, przecież nie zrobiły pożaru. Jedna odbita od komina potoczyła się do kolebki śpiącego dziecięcia, którego ani uszkodziła, ani łóżeczka nawet nadwerężyła.
Żołnierze i szlachta zamknięta w twierdzy, ośmieleni pomyślnym oporem, zważając iż Szwedzi nadto w swą potęgę ufają, aby się mogli obawiać wycieczki i śpią noc całą bez czat i ostrożności, kryjomą furtką wyszli tajemnie pod dowództwem Piotra Czarnieckiego, (męża, któremu wiele winna była Częstochowa), przedsiębiorąc z mała silą, ale wielką odwagą i ufnością w Bogu — wycieczkę nocną. Poczet ten cichaczem wysunąwszy się, obozowiska minął i fosy przeszedł. Jedni z boku zasiedli, drudzy tył garści Szwedów zajęli i uderzyli na nich. Popłoch stał się wielki. Zabity zaraz naczelnik artyllerji i wiele starszyzny, żołnierza natracono kartaczami dużo i rozprószono. Poginęło też nie mało w ucieczce, przez żołnierzy Piotra Czarnieckiego nasieczonych, a z najznaczniejszych inżynier główny de Fossis przyjaciel Wejharda, wielce od niego ceniony i żałowany, i niemałego znaczenia w wojsku gubernator krzepicki, generalny oberster, szwed, Horn. Ten długo na ranę w pierś mu zadaną bolał na zamku w Krzepicach, gnilec mu się wdał w nią, a nie mógł umrzeć aż tego dnia, którego Miller z pod Częstochowy ustąpił, skończył męki i ducha wyzionął.
Wśród nocnego zgiełku tego, nieprzyjaciel przerażony, z bliższych klasztoru stanowisk usunął się i resztę nocy spędził w strachu bez namiotów, nie zamknąwszy oka. Dwa wielkie działa zagwożdżono na miejscu, i znaczny dość łup zabrano. Ze strony oblężonych zginął tylko jeden węgier Janicki, człek śmiały, ale nieostrożny, puścił się od swoich odbiwszy, sam jeden ku obozowi szwedzkiemu, a żołnierze czy za zdrajcę go wziąwszy, czy przypadkiem postrzelili, tak że padł ofiarą nieostrożności. Dwie kule palne, jedna na dach kaplicy N. Panny Marji, druga ku ścianie wymierzona, odbite i bezsilne odpadły.
Miller widząc że nic nie poradzi, posłał do Wit-