Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

na łup kozactwu i Rusi, zdając się iść na zgubę raczej, niż myśleć o ocaleniu nieszczęsnych prowincyj. Wojska szwedzkie rozbojem szlacheckich majętności i domów, łupieztwy, zabójstwy, świętokradztwy, gwałtami wszelkiemi, połamaniem praw, karę Bożą na się ściągały. Kwarciani do Jana Kazimierza powrócić chcieli, byleby się w kraju ukazał, co już obiecywano. Zakonnicy tedy zwlekając, mogli się spodziewać doczekać wojsk i króla.
Ósmego grudnia nazajutrz, w dzień Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Panny Marji, Hijacynt Brzuchański, mieszczanin częstochowski, przebrawszy się za żołnierza, (bo inaczejby zbliżyć się mu do murów nie dano) na wał wlazł oznajmując, że z Krakowa dla rozbijania murów klasztornych idzie sześć burzących dział, i tysiąc dwieście ciągnie piechoty, a w pomoc Janowi Kazimierzowi spodziewają się wielkiej liczby Tatarów. To szybko wyrzekłszy, zręcznie wrzucił na mury listy z konwentu krakowskiego od ojca Antoniego Paszkowskiego, w których opiewając szwedzkie gwałty i łupieże, namawiał, aby się oblężeni nie poddawali, nic bowiem świętego, nic stałego u Szweda, żadnej w nim nie można mieć wiary.
Co dziwniejsza, jakiś tatarzyn z wojsk szwedzkich, który z kwarcianemi przybyłemi dla nabożeństwa, wszedł do klasztoru, obejrzawszy twierdzę, głośno począł namawiać, aby się księża nie poddawali wiarołomnym Szwedom, a ci będą musieli upokorzeni ustąpić. Te rady ducha jakoś dodały, a choć wiedziano o idących od Wittemberga armatach burzących, przecież wszyscy wzięli się do oporu, i postanowili nie poddawać do końca. Tegoż dnia bluźnierca Szwed, wracający z Rędzin, wioski pana Tomasza Przerębskiego, na podwórzu u św. Barbary, kulą działową dziwnie zabity został.
Dziewiątego i dziesiątego grudnia, przez dwa dni nieprzyjaciel zlekka szturmował, rzucając tylko kule sznurami smolnemi obwijane, dla zapalenia dachów, ale napróżno. Wielkie tymczasem działa, wśród ciemnych