nocy, ustawiano i rychtowano; te tak tajemnie podciągnięto przeciw murów, że załoga nie postrzegła się, aż dopiero, gdy ogromnemi głosy o jutrzni wśród śpiewów w chórze, odezwały się. Cały dzień umyślnie zmagając się, jako w świąteczny, nieprzyjaciel ognia dawał, nie dając chwili spokojnej na modlitwę. Niesłychaną moc kul i bomb różnych puszczono od brzasku. Od strony północy i południa upadło trzysta czterdzieści kul; ale zakonnicy prawie o tem nie wiedzieli, zajęci modlitwą w dzień świąteczny (świeccy liczyli), w kościele wedle zwyczaju, trwając ciągle na nabożeństwie. Odśpiewano supplikacje przed Najświętszym Sakramentem, z którym gdy wyszła processja w podwórze, poczęły na nią sypać się ogromne złomy murów, i kule kilkadziesiąt funtowe przelatywać nad głowami; nikt przecie nie uszedł, póki się nabożeństwo nie ukończyło.
Po skończonych modlitwach publicznych, co było ludzi, rozdzielili się w różne stanowiska, stając ku obronie murów. Szkody dnia tego, pomimo wysileń nieprzyjaciela, nie były bardzo znaczące; mury mało co między dwoma bastjonami uszkodzone zostały; kilka koni w stajniach zabito, dwa koła u armat (od północy) zgruchotano, jedno działo nadwerężono; trzech młodzieńców na imię Janów, zabici zostali, później zginął jeszcze czwarty na imię Jan, jakby wszystkim co się Janem zwali, paść od kuli przeznaczonem było. Wszystko to wszakże nie odbierało serca oblężonym, nikt z placu i od zajęcia naznaczonego nie cofnął się, wszyscy pracowali na stanowiskach. Jedni podciągali działa, drudzy celowali je, inni kamień, ziemię, drzewo, belki na zapchanie wyłomów znosili, chętnie i żywo. Wyrostki, kobiety stali u dział, nabijali je, nie zważając na grad sypiących się kul w około.
Około południa, nieprzyjaciel zwolnił nieco ogień, wystąpił dobosz z zapytaniem, ażali nie zmiękczeni trwają zakonnicy, lub czy się poddać nie myślą? Odpowiedzieli, że chcą się namyśleć do jutra. Miller tą odpowiedzią rozjątrzony, znów ognia ze wszystkich dział
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/99
Ta strona została skorygowana.