Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Orbeka.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

— Natychmiast jeźli każesz.... odpowiedziała kobieta.
Nazajutrz w istocie Sławski z odgłosu publicznego dowiedział się, że p. Walenty Orbeka i Mira wyruszyli do Włoch. Pałac był zamknięty. Wzięli tylko z sobą jednego służącego i... jakimś wypadkiem, z powodu słabości faworyty, Anulkę.





ROZDZIAŁ X.

Przez blizko rok potém nie było o nich wieści, tylko jako kontroler Cabrit’a, Sławski przekonywał się, że czerpali z kassy heroicznie Tysiącami leciały dukaty, i kapitał Orbeki tak się zmniejszał nagle, iż można było sądzić, że go chyba na innych bankach przemieszcza za granicą.
Szambelanic przywdział był żałobę, w towarzystwach szeptano i gwarzono przez dni kilka, Lullier ubolewała nad stratą dobréj przyjaciołki, a potém... potém jako i wszystko się zapomniało i zatarło!..
Tylko poczciwy Sławski nie zapomniał o przyjacielu, nad którego nieszczęściem ubolewał, a każdy ubytek jego majątku wyczytując w księgach bankierskich, cierpiał nad niém, bo widział w tém coraz większą przewagę zalotnicy, która swoją ofiarę nielitościwie pożérała. Nieszczęściem na tę trawiącą gorączkę nie było żadnego lekarstwa, z tak daleka.
Rok upłynął... Sławski raz powracał znużony od swéj powszedniéj pracy, do skromnego mieszkania samotnego na trzeciém piętrze, gdy mu w progu służąca z dołu, (własnego bowiem sługi Sławski