Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Orbeka.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

Uderzyło to Mirę, głowa się jéj zapaliła, podchwyciła myśl i osnuła na niéj plan nowy. Postanowiła zmusić mnie, abym się z nią ożenił, włoskie nabył księztwo i osiedlił się w Toskańskiém.
Łzy, gniewy, przymilenia, czułości, wszystko na ten cel wyszafowaném zostało, ale — nadaremnie.. O ożenieniu mowy być nie mogło, bom dał słowo uroczyste sobie, że dopóki nieszczęśliwa, która była żoną moją, żyje — z nikim się nie zwiążę ślubem nowym.
Pogniewała się na mnie zupełnie, probowała szyderstwa, obojętności, obudzenia zazdrości, gróźb, że mnie porzuci — na tym jednym punkcie znalazła mnie nieporuszonym. Padałem jéj do nóg, przepraszałem, alem słowa złamać nie mógł, bom go w życiu nie złamał nigdy, i uczyniwszy to, uważałbym się za nieuczciwego człowieka.
Gdy nareszcie straciła nadzieję, aby mnie do tego celu doprowadzić mogła, zrzuciła wszystkie maski, stała się dziwaczną, rozdrażnioną, pogardliwą, a razem jakby naumyślnie, najszaleniéj rozrzutną. Zażądała odbyć podróż morską, musiałem ekwipować statek umyślnie dla nas.. na naszym koszcie płynął Anglik i trzech czy czterech zaproszonych cudzoziemców. Tak zwiedziliśmy Korsykę, Elbę, Neapol, Sycylią, dopłynęliśmy aż do Malty; kto wié, możebyśmy byli posunęli się ku Grecyi, gdyby gwałtowna burza dwa dni trwająca, w czasie któréj byliśmy w istotném niebezpieczeństwie, nie skłoniła ją do jak najprędszego powrotu.
Z Rzymu, gdzieśmy potem przesiedzieli kilka tygodni, powróciliśmy znowu do willi nad Arno.
Nadzwyczajne wydatki, które coraz dziwaczniejszym ulegając żądaniom, ponosić musiałem, wyczerpywały moje fundusze, tak, żem już sam rychłego ich końca się domyślał.