Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Orbeka.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

wagi i postaram się jéj podołać. Proszę cię mój stary, wiadomość zachowaj dla siebie.
Jasiek ścisnąwszy pana w milczeniu za kolana, odszedł, a Orbeka zadumany wziął, niewiedząc co robić, gazetę ze stolika, i pierwszą rzeczą na którą padły oczy jego, była następująca wiadomość:
„Piszą nam ze Lwowa, że bogaty kupiec tamtejszy, ze znamienitéj i starożytnéj familii Ormiańskiéj Orbeków pochodzący, Rajca i Sekretarz J.K.M. pan Piotr Orbeka, zmarł dnia 5 maja, po krótkiéj chorobie, mając lat wieku 65. Majętności swe w kapitałach gotowych, summach na dobrach zahypotekowanych, różnych kosztownościach we Lwowie przy ulicy Syxtuskiéj, jako też w Warszawie na Podwalu, nie mając bliższéj rodziny przekazał wszystkie testamentem synowcowi swemu, w okolicach Siedlec mieszkającemu, w dobrach dziedzicznych Krzywosielce. Pan Walenty Orbeka, spadkobierca nieboszczyka, znanym był i u nas w Warszawie przekilkunastu laty, jako jedna z ozdób salonów stolicy i człowiek nauki miłujący, dla których swobodniej, szego uprawiania, całkiem się w wiejskiém ustroniu od niejakiego czasu, zakopał.“
Korespondencya ta była przykrą panu Walentemu, przekonywała go bowiem, że cały kraj już ma na niego zwrócone oczy, że mu naprowadzi natrętów bez miary, i że jego dni samotne bezpowrotnie się skończyły.
Jakoż nie daléj, jak z południa tegoż samego dnia, landara podkomorzego Bukowieckiego już się zatoczyła przed ganek Krzywosielecki, a otyły sąsiad wydobyty z niéj z pomocą bratanka i sługi, wpadł z głośném, gotowém powinszowaniem do skromnego domku, wołając: