Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Orbeka.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

dziejce swéj nekrolog tak pięknie wystylizowany, tak rozczulający i umiejętnie zredagowany, iż wart był sam milionów, które zagarnął.
We trzy miesiące jednak po zgonie baronowéj, ożenił się z jéj panną respektową — na tém sądzę, iż powieść bezpiecznie zakończyć mogę.

Drezno Październik 1867 r.




Do  D. Z. F.

Wczorajsza długa nasza wieczorna rozmowa jest przyczyną, że znowu popełnię — powieść, a co gorzéj narażę się na zarzut, iż ją wymyśliłem pozazdrościwszy Marmontelowi jego moralnych historyj ku zbudowaniu ludzi, i poprawie grzesznego człowieka...
Ty jeden — gdyby to było możliwem — poświadczyć byś powinien przed niedowiarkami, jako wszystko com tu ułożył na te karty, jest co do litery prawdziwém, tobie bowiem mogłem zwierzyć imiona, daty i złożyć dowody, że nie tak być mogło, ale tak było w istocie.
Los stworzył i nakreślił sam ze swą nieubłaganą logiką osnowę tego opowiadania, jam tylko farby narzucił i dotkał gdzieniegdzie porwane nici. Dlatego może powieść się wyda bardziéj wymyśloną jeszcze, bo rzeczywistość — niestety — najczęściéj dziwniejszą bywa jak marzenie i prześciga najbujniejszą fantazyą.
Z nią do czynienia mając, nieśmiałem nic ująć z tych scen, którebym może tworząc sam, tkankę inaczéj pojął, wyraził, lub całkiem odrzucił.