Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Orbeka.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.

które użyła. Orbeka nie mógł się ani na krok posunąć nad to, co mu przy pierwszém poznaniu było dozwoloném. Gdy całe miasto miało go za poufałego przyjaciela Miry, on był tylko najpoufalszym jéj sługą. Z natury nieśmiały, szanujący kobietę, nie miał odwagi posunąć się krokiem daléj, ta czysta miłość była dlań najmilszą, a Mira wyrachowywała dobrze, iż łatwą dlań być niepowinna.
Tymczasem starała się ugruntować swą władzę, a niekiedy próbowała trochę kapryśnie, jak też wielką uzyskała.
Z dawnego żywota pozostały jéj, oprócz niewygodnych znajomości takich, jak naprzykład szambelanica, straszniejsze jeszcze długi. Nawet w czasach największéj swéj świetności, Mira się bez nich jakoś obejść nie mogła. Było bo w dobrym tonie mieć naówczas długi. Kupcy wierzyli chętnie. Ale gdy się powiększały summy, a nic nie wpływało, zaczynali być dokuczliwemi. W chwili poznania Orbeki, Mira była w dosyć niemiłém położeniu z tego powodu, upominano się, ścigano ją, musiała drzwi zamykać, ale gdy się rozeszła wiadomość, iż gruby zwierz znowu dał się złapać w sieci, wierzyciele przycichli, nie chcąc przeszkadzać.
Niektórzy jednak wymierzywszy czas, wymiarkowawszy okoliczności, zjawiali się znowu powoli. Mira nie wiedziała już jak się ich pozbyć, a nie chcia-