Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostap Bondarczuk.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

— Możemy więc jechać.
— Pojedziemy.
Na tem skończyła się rozmowa.
Nazajutrz jednak rano nim wyruszyć mogli, Michalina wyszła ich prosić do siebie. Całą noc przebyła ona we łzach, walcząc z sobą, i nic prócz boleści nie mogąc wywalczyć. Jedno tylko religijne wychowanie, uczące tłumić namiętność wszelką, i bojować z nią w początku samym — może dać siły potrzebne na pokonanie jej. Misia wcale go nie miała — przywykła czynić tylko swoją wolę, dogadzać wszelkiej przelotnej fantazji, w pierwszych chwilach oddała się uczuciu powstającemu z całą żywością swego charakteru. Wszystko spikało się na wzrost tej nieszczęśliwej miłości. Niepodobieństwo samo, miało pewien pociąg dla takiej jak ona kobiety; wyjątkowe położenie Eustachego, jego głęboki smutek, prześladowanie, którego krótko wprawdzie, doznał, wzbudziły litość, zajęcie, nareszcie pociąg i przywiązanie.
Szlachetny charakter i cierpliwe męztwo, uporne wreszcie milczenie ust, gdy oczy mimowolnie zdradzały, co się w duszy działo; mówiły za nim. Powolnie rosła i wzmagała się miłość, ale nareszcie doszła do tego stopnia natężenia, kiedy człowiek przytomność od niej traci, gorączki dostaje, schnie i umiera.
Całą noc przepłakała, przedumała Misia. Chciała przed sobą rozjaśnić przyszłość jakąkolwiek nadzieją — napróżno. Zewsząd wznosiły się niepokonane trudności — niepodobieństwa — kłamała przed sobą i po chwili sama w swe kłamstwo nie wierząc, płakała. Zaczęło świtać i powiedziała sobie — widziałam go raz ostatni!
Wiecie może co za wrażenie robi na człowieku, ten wyraz — ostatni! — opisać go niepodobna — głowa pęka, serce się rozdziera, życie uchodzić się zdaje. Musiemy być przeznaczeni do nieśmiertelności, gdy nas wszelka zapora w życiu, wszelkie nieodwrotne jego zamknienie tak silnie wstrząsa i oburza.
Na tę myśl szał opanowywa — a wtenczas, kto