Jedna z oficyn widocznie służyć musiała za stajnię, bo kupy przez okna wyrzucanego gnoju, dobitnie o tem świadczyły; druga w połowie pusta, w połowie zajęta przez rządcę, nieco w lepszym była stanie.
Na froncie pałacowym, nie wiem jakim trafem, kula armatnia wybiła dziurę po nad samym spłókanym herbem dziedzica. Jaskółki ulepiły gniazdo w tej pamiątce wojny. Zniszczenie choć im posłużyło na coś.
Wewnątrz smutno wnijść było. Dach połamany przepuszczał deszcz i tający śnieg, które strugami brudnej wody, płynęły na powybijane i powyrywane posadzki, na sztukaterje gipsowe, na malowane i mozajkowane ściany. Pałac sam opowiadał swoją historję. W sieniach postrzelane ściany, ruszona podłoga, zrąbane drzwi. W pokojach kupy popiołu i węgla, krzesła walały się bez nóg, stoły leżały na ziemi, kominki czerwonemi nagiemi świeciły cegłami. W jednej sali kilka familijnych obrazów posiekanych, pokiereszowanych, postrzelanych, bez nosów, bez oczu wisiały nieforemnie lub leżały na podłodze. Wielki bilard odarty z sukna zarzucony był słomą; do zielonego sznura na którym wisiał pająk, uczepiono postronek urządzony na stryczek i widocznie używany, bo pod nim kałuża czarna, zaschła, dowodziła barbarzyńskiego pastwienia, nad kimś może niewinnym. Wszędzie pełno kości, zdartych papierów, zgasłych kłaków od naboju, ułamków mebli i sukien. Na białych ścianach czarnym węglem zapisali żołdacy różnych narodów plugastwa szkaradne.
W gabinecie fortepian pocięty był szablami, a na posadzce walały się białe klawisze, arfa strzaskana wisiała na kołku, puste ramy obrazów, zaciągnął już pająk pracowity.
W biblioteczce stały szafy puste, kilka tylko tomów rozstrzępionych, rozplasły się na ziemi, kilka kart wyrwanych bielały po kątach; splugawiona rycina ulepiła się na ścianie.
I wszędzie tak, wszędzie.
Nie poszanowano kaplicy, nie oszczędzono świę-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostap Bondarczuk.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.