Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostap Bondarczuk.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten potarł ręką po czole.
— JW. panie — wyjąknął, nie ma po co.
— Co? jakto? Zkąd waść wiesz dla czego ich potrzebuję?
— Nie dla czego panie, tylko dla dobycia kufra, — którego nie ma.
— Jak to nie ma! — zawołał hrabia. — Zkąd wiedziałeś że był?
— Jak tu przyszli Austrjacy, mówił mięszając sie Mrzozowski, zaraz szukali pieniędzy, bili w ściany, wydzierali podłogi; potem nie znalazłszy poszli kopać do ogrodu i — znaleźli.
— Znaleźli! — powtórzyło kilka głosów.
— Znaleźli, podzielili się i zabrali.
Graf z dziwną krwią zimną zawrócił się, cicho coś szepnął płaczącej żonie i poszedł nazad. Mrzozowski czerwony i niespokojny potoczył się za niemi.
Słudzy pobiegli sprawdzić na miejscu powieść o dobytym kufrze, jakoż w istocie kufer snać odkopany został, bo nie zasypana jama około ławki, już trochę porosła, czerniała jeszcze.
— Straciliśmy wiele, — rzekł graf do żony, — ale nie wszystko. Nie płacz, moja Anno — inni stracili więcej — nam jeszcze pozostało czem zniszczenie to zatrzeć. A la guerre comme à la guerre. Mrzozowskiego mam w podejrzeniu. To się jednak odkryć musi. Tymczasem do oficyn, a jutro zajmiemy się ładem i restauracją. Wystarczy nam to, cośmy w Warszawie pożyczyli, a jeśli będzie potrzeba — nie trap się tylko moja Anno — dodał — ludzie naszej kondycji powinni być wyżsi nad te drobnostki. Le desespoir est canaille.
Byłby mówił dalej, ale w tej chwili odarty dzieciak wyrwał się z gęstwiny i począł uciekać.
Ze łzami spojrzała na dziecko hrabina. Było to dziecię wieśniacze, nędzne, żółte, wybladłe, sześć lub siedm lat mieć mogące, a tak odarte, że połowa ciała przez łachmany poczepiane świeciła. Siermiężka jego zlepiona z najróżniejszych szczętów, ledwie piersi i biodra okrywała; nogi bose, ręce nagie, głowa nie okryta