cuskiego języka, muzyki, tańcu, potem wysłaniem do uniwersytetu w Berlinie; dokąd raczej z własnej woli, niż po myśli stryja udał się Alfred. Stryj wziął to sobie za rodzaj wojażu i pozwolił na to, tem chętniej, że synowiec z Berlina w czasie feryj, zwiedził Szwajcarją, Francją i Anglią. A że tak nazwany wojaż, był dawniej ludzi wielkiego urodzenia ostatecznem ukształceniem i tradycjonalnie uważał się za konieczność, stryj mówił zawsze, że Alfred wojażuje; nie przyznawał się do uniwersytetu i nauki.
Szczęściem dla Alfreda nauczyciele, których mu traf więcej niż kto inny wybierał; dopomogli do rozwinienia niepospolitych darów, które od natury odebrał. Wcześnie postrzegł położenie swoje, sam dojrzał, jak mu potrzeba nauki, celu do życia, jak niezbędną może będzie dla niego w przyszłości praca. Wyprosił się więc do uniwersytetu i począł pracować naprzód nad sobą. Skutkiem jakiejś myśli, której nie powierzył w całości nikomu, mimo nawyknienia do wygód życia, do pieszczotliwych zbytków, co się stają później uciążliwemi nałogami; Alfred uczył się bez nich obchodzić. Tajemnie brał u rzemieślnika lekcje jednego z najpotrzebniejszych, ale najmniej wdzięcznych rękodzieł; razem z Eustachym chodził na medycynę i otrzymał stopień. Stryj o tem nic nie wiedział, a znając go Alfred, ani myślał mu o tem donosić.
Pomimo tej tak głęboko uczutej potrzeby oparcia się tylko na sobie; i odwołania do własnej pracy, Alfred powierzchownie został paniczem, w całem wyrazu tego znaczeniu.
Ubiór jego, obejście, zwyczaje, były całkiem pańskie; miał upodobania arystokratyczne, w koniach, myślistwie, wytwornym stroju i otaczaniu wszystkiem co piękne. W tym człowieku tak młodym jeszcze, było dwóch ludzi przygotowanych na dwie drogi, jakie los mógł mu zakreślić. Jeden gotów był pójść starym gościńcem przodków, drugi ciernistą drożyną dorabiających się wszystkiego przez się.
Tak przygotowany Alfred, wychodził z uniwersy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostap Bondarczuk.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.