Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostap Bondarczuk.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

rozkazy lokajom, porządkuje talerze i zadowolniony z swego dzieła, wybiera się oznajmić, że wszystko gotowe.
Nagle drzwi z lewej strony sali, otwierają się gwałtownie, z stukotem, i otyły, siwy, stary, ale krzepki mężczyzna wchodzi.
Poznałeś pana domu, po wnijściu, po minie. Z krótko ostrzyżonym włosem, średniego wzrostu, średniej tuszy, Hrabia jest typem pewnego rodzaju naszych panów. Twarz jego pięknych rysów szpeci wyraz chmurny i ponury, czoło gładkie przecinają marszczki wyciśnięte wzdłuż i w poprzek, dziwnie pokrzyżowane nad nosem. Oczy siwe, zbladłe, rzucają wzrokiem śmiałym, pewnym, nieustraszonym, usta milczą zaciśnięte dumnie. Twarz lekko zarumieniona, siwemi już bakembardami, krótko ostrzyżonemi otoczona, całością swą w niczem się nie odznacza, przecież wpatrzywszy się znajdziesz w niej wyraz, jakiegoś zadowolenia, spokoju i siły niepospolity.
Ubranie ranne hrabiego, składa się z tyftykowego surducika, takichże spodni, żółtych bucików i czapeczki pokrywającej łysinę. W ręku trzyma numer Gazette de France.
Spojrzał do koła i nie przemówiwszy słowa, wskazał kamerdynerowi, który stał w postawie upokorzonej, na drugie drzwi. To miało znaczyć — prosić mojej córki. Lokaje ustąpili pod drzwi same, a hrabia przeszedłszy się w milczeniu po salonie, spojrzawszy przelotnie na ogród, zajął miejce na kanapie przed stołem.
Znowu drzwi się otwarły, i piękna, młoda panienka, w białym rannym szlafroczku i ogromnej chustce spuszczonej niedbale, wchodzi z uśmiechem.
Była to Michalina, pospolicie zwana Misią, córka hrabiego. Wysoka, wysmukła, zręczna, szlachetnych ruchów, wesołej twarzy; brunetka, a biała i różowa jak blondynka, z czarnemi wielkiemi oczyma, żywa widać i swawolna jak zepsute dziecię; ledwie powitała ojca, który troskliwie począł się o jej zdrowie dopyty-