Obrócono w śmiech przypuszczenie.
Michalina jednak najmniej się z tego śmiała.
Alfred przywykły do badania ludzi, postrzegł łatwo, że olbrzymia hipoteza bliższą była może prawdy, niż się wszystkim zdawało.
W istocie Michalina czuła już ten dziwny, niewytłumaczony pociąg ku jedynej istocie, wyróżniającej się swem położeniem z tłumu, pociąg, co często niedostrzeżonym rodzi się sposobem. Najprzód litość, potem ciekawość, wreszcie może i duch przeciwieństwa, zbliżały ją ku pierwszemu człowiekowi, który jak mówiła: ne ressemblait pas à tout le monde.
Nasze cywilizowane towarzystwo, tak jednostajnie gładkie; tak jednakowo nudne, tak umundurowane podobnie cieleśnie i umysłowo, musi nie raz budzić chętkę nowości i spowodować, że jej dajemy pierwszeństwo.
Misia padała ofiarą znudzenia, jakiego doznawała w najlepszem wprawdzie społeczeństwie, ale nieskończenie jednostajnem.
Są, którym ten stan dogadza i podoba się, ale żywszy umysł przestać na tem nie może. On szukał i gonił za sprzecznościami, za indywidualnościami, częstokroć nie najpiękniejsze nawet, byle wybitne wybierając. Może i wspomnienia dzieciństwa, kiedy małemu chłopięciu kazano bawić panienkę, kiedy byli razem, często, długo — przyczyniały się do wzbudzenia uczucia, w którego rozbiór wchodzić nie pora.
Hrabia wytrzymał w osamotnieniu tydzień, spodziewał się córki co chwila; przysyłano tylko po coraz więcej rzeczy, ale Misia ani pisała, ani obiecywała powrotu. Znudzony wreszcie i przywiedziony do rozpaczy prawie, puścił się do Surowa z gniewem.
W Surowie nie zastał tego dnia nikogo, wszyscy byli zaproszeni na podwieczorek do Skały. Z początku chciał i on tam jechać, ale rozmyśliwszy się, że zastanie Eustachego, kazał zawrócić do domu.
Eustachy był tam jeszcze; ale był już na wyjezdnem. Głęboki smutek, zamiłowanie samotności, unikanie od towarzystwa, w którem się zawsze widział intruzem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostap Bondarczuk.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.