która zmarła sterilis, a majętność ta inipuo modo zatachlowana dostała się w ręce Lędzkich i ich spadkobierców. Proces ten, na który się w części panowie Siekierzyńscy stracili i coraz go popierając a forytując do ostatka hartowali, trwał już lat przeszło stu, a upaść mu nie dawano, chociąż do czynienia było z możnemi rodzinami. W ostatku pan skarbnikowicz czerski wiedząc dobrze, że po kilkakroć pars adversa czyniła kroki do zgody, której dotąd przyjąc nie chciano; a razem rachując się z uszczuploną fortunką, skłonił się do układów, ale Lędzcy teraz ani mówić o nich nie chcieli. To było poniekąd powodem choroby i śmierci skarbnikowicza, który podówczas syna już mając, a przewidując jak przeciwne zagrażały mu losy, wielce się tem zgryzł, wziął do serca i od tej pory, jak uważano, cherlać i niedomagać zaczął.
Longin Sobiesław Siekierzyński, skarbnikowicz czerski, haeres na Siekierzynku, miał za sobą godną niewiastę, ubogich rodziców, ale starożytnej szlachty córkę, pannę Kunegundę Pilecką, z familji która z Jagiellonami jakoby miała nawet koneksją. Z tej to, jakeśmy mówili, Bóg dał mu syna Tadeusza Sobiesława.
Mieszkali naówczas potomkowie tej przezacnej rodziny w starym dworze siekierzynieckim, który, jak powiadał mi pan Kornikowski, podpierany, łatany, przybudowywany, podmurowywany, dokrywany, obmazywany, stał już blisko lat dwóchset. Sam też widziałem go i o wieku jego sądzić mogę: było to domostwo wprawdzie znacznie w ziemię zapad-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatni z Siekierzyńskich.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.