Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatni z Siekierzyńskich.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

kościół lub klasztor na przebłaganie za występek przeciwko dostojności szlacheckiej; nawet odkupienie Siekierzynka tym groszem w smak mu nie szło, choć niezmiernie go pragnął. Pocieszył się cokolwiek rześkiem znalezieniem się Tadeusza, ale gdy począł medytować potem sam na sam i przywiódł sobie na pamięć ów sklep pod ratuszem, ciarki po nim przeszły.
— Niech robi, co chce, — zawołał z żalem do siebie — tego zmazać niepodobna! Zawsze to plama indelebilis! A! a! gdyby powstał z grobu skarbnikowicz a zobaczył synka merkatorem, umarłby z żalu i aprensji! Kto mu to doradził, coram Deo respondebit.
Plótł tak szanowny nasz pan Piotr Kornikowski, aż zasnął, a przebudziwszy się, znowu myślał o tem i o obcięciu Wichuły z niejaką satysfakcją. — Może zresztą, — rzekł, pocieszając się, — może i nikt o tem wiedzieć nie będzie, że kupczył, ale plama plamą zawsze... daj Boże, by się to utaiło, chociaż nie pojmuję, jak to być może. Prędzej, później, prawda jak oliwa na wierzch wychodzi.
Gdy się to dzieje w Czerczycach, a w Czersku chodzi napróżno pan Tadeusz Siekierzyński od prawnika do prawnika, chcąc swoją sprawę któremu z nich powierzyć, w sąsiedztwie ogromne larum wznieciła kresa przez łeb pana Ksawerego. Trzeba wiedzieć, że Wichułowie mieli adherentów i koligatów dosyć, a niejeden przyjacielem ich się głosił ze strachu tylko, inny w nadziei pomocy, bo Ksawery szabelki i w cudzej sprawie ochotnie