Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatni z Siekierzyńskich.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

a Pancerzyński wysłał ze swojej strony z listem do pana Tadeusza, dając mu rady, jak się miał godzić. Stolnik był także za zgodą, bo drżał, żeby kto z nieprzyjaciół nie wydobył owego kupiectwa Siekierzyńskiego na wierzch, kupiectwa, któreby od Tadeusza wszystkich aż do adwokata odstrychnęło.
Wichułowie upokorzeni przystawali na wykupno Siekierzynka za sumę niewielką ugodnie ułożoną, odstępowali swojej części także i żądali umorzenia kryminalnej sprawy. Głównym punktem było umiarkowanie sumy za wioskę, a to niełatwo przyszło, bo pan Tadeusz rachował się bardzo ściśle i postępował po odrobinie. Nareszcie salva confirmatione interesowanych, pan Michał Waliński zawarł umowę i pojechał z nią do Lublina; Wichułowie przyjęli warunki, wstrzymano proces, którego jednak pilnował Pancerzyński, i Ksawery zjechał na grunt dla ostatecznego podpisania układu i tranzakcji.
W parę miesięcy potem pan Tadeusz Sobiesław Siekiera Siekierzyński wchodził w miesiącu marcu w posiadanie wioski ojczystej i posłana fura po starą Dorotę przywiozła ją na rodzinny zagon. Jakże jej się tu wszystko zmieniło!! Nie było domu starego, wycięto część drzew stuletnich, odmieniono ścieżki, poplątano drogi, budowle czegoś zmalały, gościńce stały się ciaśniejsze i wszystko tak się pochyliło, tak postarzało. Poczciwej Dorocie zdawało się, że znajdzie każdą rzecz na swojem miejscu, jakby ją wczoraj odjechała, a tu nic