— Zdrowie Siekierzyńskich i ich potomków! zdrowie rodu zacnego Marżyckich i Siekierzyńskich, niech Bóg błogosławi — pij do kroćset, panie Pancerzyński!
Zagrożony kulawy adwokat chwycił za szklankę i podniósł ją do ust. Trzeba było widzieć stolnika! twarz jego jaśniała, oczy śmiały się, usta drżały i kontusz w ruchach cały zdawał podzielać radość swojego pana. W samą porę nadszedł i Tadeusz paść do nóg pannie i ojcu, a ledwie się podniósł, już mu kielich w ręce tkano, już go Marżycki obsekwował i zaklinał, by pił a pił do dna. Każdy, kto wszedł, musiał państwa młodych przyszłych sukcesów i szczęścia ominalny, jak mówił Kornikowski, wychylić vivat!
Gdy się to dzieje w Czersku, a wieść stugębna rozchodzi się po okolicy o zaręczynach pana Siekierzyńskiego z Marżycką, Wichułowie, którzy w nowo nabytej części wioseczki za Czerskiem mieszkali, dowiadują się także o tem. Pan Ksawery pogardliwie splunął, gdy mu o tem doniośł arendarz dawny, co się przeniósł z Siekierzynka do nowej jego karczemki, i milczkiem zbył żyda. Tymczasem wypadło mu jechać do Lublina dla jakiegoś interesu i kilka tygodni go nie było. Marżyccy odjechali do domu dla przygotowań do wesela, które, jak być miało huczne, łatwo zmiarkować. Siekierzyński dom odnowił i restaurował. Stolnik, zamówiwszy sobie, że po drodze państwo młodzi do niego wstąpią w Czerczycach, z tarcic stawił dużą salę przy domu na ich przyjęcie; a Jakób jego
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatni z Siekierzyńskich.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.