bieństwem, przytem stolnik nurski, jakkolwiek mocno zagrzewała go przyjaźń, nie miał zdolności do traktacji, ani wymowy potrzebnej, ani przebiegłości. Nadto był prawy i szczery i zrazu okazał, jak klienci jego są ubodzy i nie w możności popierania sprawy; to doreszty Zarzeckich uspokoiło, i zpoczątku obróciwszy w śmiech rzecz całą, skończyli na ofiarowaniu trzech tysięcy złotych, prawie jak jałmużnę... Stolnik oburzył się i odrzucił, nie wiedział nawet, jak o tem pani Siekierzyńskiej powiedzieć, przyciśniony pytaniami wyznał w ostatku, co go spotkało i z westchneniem usiadł jak delikwent w kątku, czując, że się źle sprawił. Długo płakała wdowa, pytała o radę, lecz gdy wszyscy mówili jej zgodnie, żeby co dają przyjęła, posłała do Zarzeckich, ofiarując ich skwitować z pretensji za trzy tysiące. Tak marzenia miljonów skończyły się na drobnostce, ale i ta dla biednych była wielką pomocą. Umieszczono kapitalik w rękach pewnych na prowizji, co stolnik nurski dopełnił cum omni formalitate, i pani skarbnikowiczowa codzień słabsza, zajmowała się już tylko, póki sił stało, wpojeniem w dziecięcia tych uczuć szlacheckich, których zachowanie w ostatnim potomku tak gorliwie na łożu śmiertelnem mąż jej zalecał.
Nauka nie poszła w las, bo Tadeuszek nabrał wprędce takiej dumy i takich przesadnych wyobrażeń o wielkości swojego pochodzenia i obowiązków, jakie ono na niego wkładało, iż pan Kornikowski, nie przypuszczając, by to mogło być skutkiem samych nauk macierzyńskich, widział w tem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatni z Siekierzyńskich.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.