Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 1.pdf/135

Ta strona została uwierzytelniona.

liczbie i porozrzucanemi papiéry. Na nim stał także wielki złocony zégar.
Xiąże Wojewoda siedział w krześle, w axamitnéj sukni z łańcuchem złotym u szyi, bez pasa. Twarz miał surową, bladą, oczy potężne wyrazem, czarne, wąs czarny, spuścisty i czarną długą brodę niejako familijną ozdobę. Na twarzy jego malowało się męztwo, zaufanie w swych siłach, niejakaś pogarda i duma, nieposkromione żadném łagodniejszym uczuciem. Rozpogodziło się nieco oblicze, gdy syn wchodził. Podał mu rękę do pocałowania, któréj Xiąże Janusz dotknął ustami i milczący stanął za krzesłem ojcowskiém.
— Cóż nowego M. Xiąże? spytał ojciec (tak go tytułował zawsze).
— Nic, lub tak jak nic.
— A u mnie są nowiny, rzekł wskazując na papiéry Wojewoda.
— Wolno się spytać W. X. M. ojca mego miłościwego, jakie?
— Odpowiedzi Panów Senatorów, którychem uprosił do pośrednictwa między témi