Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 2.pdf/118

Ta strona została uwierzytelniona.

Kasztellan weźmie pieniądze i uczyni zapis — To prócz tego zrobi na umysłach wrażenie —
— Rozumiém — odpowiédział Brandt.
— Nie jest to jednak rzecz, którąby na stół przed wszystkiemi wykładać było można, Ojcze. W ostatku, w konieczności — i to — zdaleka — ostróżnie, nie wyrywając się przed czasem, nie okazując zkąd to pochodzi, przez drugie ręce — mogłoby się.
Brandt powstał z krzesła i kiwnął głową.
— Dość, dość, rzekł — ale rozumiém że tego nie będzie potrzeba.
— I ja życzę tego i rozumiém, że się obejdzie — bez ofiar ciężkich.
— Idę więc do Kasztellana, dodał Brandt.
— Niech was Bóg szczęśliwie prowadzi, odrzekł O. Garsias wiodąc go do drzwi, a z powrotem bądźcie u mnie i powiécie mi co uczynicie.
Za czém wyszedł Ojciec Jan Brandt z celi Rektorskiéj, pociągnął się kurytarzem i wyszedł w ulicę, mimo Kościoła Ś. Jana.
Zmrok już padać zaczynał, a przecież dostrzegła Jezuickiéj czarnéj sukni przesuwają-