Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 2.pdf/185

Ta strona została uwierzytelniona.

— Byłoby to prawdziwie bohatérskiéj Chrześcijańskiéj cnoty dowodem, dodał Jan Zawisza.
— No, no! lecz trudnoż znowu wymagać aniélskich cnót po ludziach z ciała i kości! rzekł Dorohostajski, nie wątpię że P. Starosta na słuszne warunki przystanie, ale —
— Możemy Wam przełożyć warunki nasze? spytał Gedrojć.
— Przyjmiemy je, rzekł Kasztellan, jeśli pochodzą od Króla, z uszanowaniem, jeśli od Was, z wdzięcznością, lecz dozwólicie wprzód się nad niemi zastanowić, czyli nas nie upokorzą. Mniéj na pozór silni, podalibyśmy się wpodejrzenie, żeśmy o sobie zwątpili, gdybyśmy zbytecznie do zgody spieszyli.
— Czegoż W. Mość Panie Kasztellanie i Wy Panie Starosto, wymagacie?
— Jasna rzecz, bo sprawiedliwa i długich tłumaczeń nie wyciąga, prędko głos zabrał Jan Karol. Co do umowy o wydanie Xiężnéj, niech ona sama rozwiąże, czy chce Xięcia Janusza lub nie. My jéj silić, poddawać nic nie będziemy. Ma lata i wolę własną.