Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 2.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

części odzieży. Kilku laików i Xięży S. J. w czarnych sukniach z ogonami snuło się przez dziedziniec tam i ówdzie z kluczami lub xięgami pod pachą. Witał ich P. Borzymiński po znajomości i przeszedłszy piérwszy dziedziniec, puścił się w korytarze, po których większa jeszcze ilość zakonników i młodzieży biegała — do celi Rektorskiéj.
W drzwiach Refektarza spotkała go ciżba, któréj dzwonek sniadanie zapowiedział, a z otwartych drzwi słychać już było głos lektora, poczynającego czytanie Reguł Zakonu, jak zwykle przy jedzeniu — słychać było biczowanie głośne kilku przestępnych braci, którzy z reguł tychże, publiczną pokutę w Refektarzu odprawiali.
Minąwszy ścisk ten, szedł Wójt do celi X. Rektora, która była najprzedniejsza po Prowincjalskiéj, bo w niéj Xiądz Rektor przyjmował zwykle dostojnych gości unikających solennego przyjęcia z umywaniem nóg w Refektarzu. Nad drzwiami celi był obraz Śgo Xawerego Patrona czy osobistego nie wiém X. Rektora i celi. Zapukał Wójt i wszedł