Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 2.pdf/35

Ta strona została uwierzytelniona.

zaraz, bo laik Jezuita mu otworzył. X. Rektor stał w progu piérwszéj izby i kończył swą mowę do braciszka temi słowy.
— Niechaj go zasadzą na trzy dni, na chléb i na wodę wedle ustawy, a o reszcie poźniéj pomyślę.
Braciszek oddalił się kłaniając ze złożonemi na piersiach rękoma, a Wójt powitał Rektora. Cela w któréj byli, piérwsza, szczupła, niczém nie ozdobiona, prócz portretu Xiędza Warszewickiego. Kropielnica wisiała u drzwi, krzyż drewniany, ławki proste, szafki w murach. Porządniéj już było w drugiéj sklepionéj jak i piérwsza, komnacie do któréj X. Rektor wprowadził Wójta. Była ona obszérniejsza od piérwszéj, o dwóch oknach. Nieobite mury niczém, zasłaniały obrazy ŚŚ. Ignacego i Zakonników S. Jesu dziewięciu, piérwszych jego towarzyszy i także niektórych poprzedników X. Rektora w Wilnie na Rektorstwie Collegium.
Była tu czarna szafa z xięgami, łóżko proste i twarde, dyscyplina nad nim i krzyż, palma i gromnica w głowach. Zresztą nic do