Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 2.pdf/42

Ta strona została uwierzytelniona.

Wójt Maciéj Borzymiński, za nim dążyli dwaj Ławnicy, dwóch Rajców, dwóch Burmistrzów i Pisarz miejski. Wszyscy ubrani byli od parady jakby iść mieli za processją, lub przynajmniéj na przegląd Musztry Cechowéj, w nowych sukniach jasnych kolorów, świéżém obuwiu z kurdybanu; a na mocy przywileju ś. p. Najjaśniejszego Zygmunta Augusta (tak go zwano wówczas) przywileju który Magistrat uszlachcił, wszyscy urzędnicy oznakę świéżego szlachectwa, szablę przypasali brzęczącą po kamieniach.
Nizko się im kłaniali po drodze, lud miejski, PP. mieszczanie nawet i kupcy, widząc ich tak strojnie i poważnie idących; ustępowano im z drogi, bo wszyscy czuli, że szli niedarmo, nie na lóźną przechadzkę tylko, ale brzemienni wielką jakąś sprawą miasta całego tyczącą. Tak w milczeniu honorowani przeszli oni główną ulicę i ażeby na nich zbyt oczów nie zwracano, zapuściwszy się w zaułek na Rybnym końcu, postanowili unanimitate przedmieściami udać się naprzód do pałacu Kasztellana Wileńskiego.