Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 3.pdf/142

Ta strona została uwierzytelniona.

W téj chwili drugi wystrzał dał się słyszéć.
— Co to jest, bitwa? drżąc i załamując ręce, cicho, przerywanym głosem pytała znowu Zofja — Co to jest?
— Strzelają z moździerzy na vivat! odpowiedziała Teressa — Uczta u Xięcia, sproszono slachtę, Sejmiki blizkie.
Xiężna upadła na łoże.
— Strzelają i weselą się! powtórzyła jakby do siebie mówiąc — On tam weseli się, gdy tu ja umiéram! O gdyby umrzéć prędzéj! Gdyby tego nie słyszéć, nie wiedziéć, nie widziéć.
Wśród ciszy nocnéj, wykrzyki pijanéj slachty, dochodziły okien Xiężnéj i biły w nie wrzawą stłumioną.
— Weselą się! weselą, wołała — cieszą! Xiąże Pan z niémi — Nie mógł przyjść do łoża żony, bo tam go czekała slachta, tam była uczta — Wolał zostać za puharem i stołem, niż u łoża umiérającéj.
Założyła ręce, powiodła obłąkanemi oczyma po komnacie, spuściła głowę na piersi.